Skocz do zawartości
T

Leaseweb I Torrenty

Polecane posty

Holenderska organizacja antypiracka BREIN przekonała sąd do wydania nakazu, obligującego firmę hostingową LeaseWeb do zamknięcia kilkudziesięciu utrzymywanych na jej serwerach serwisów torrentowych ( tzw. trackerów ).

O pierwszym sporze sądowym na linii BREIN - LeaseWeb usłyszeliśmy kilka miesięcy temu, gdy organizacja antypiracka zmusiła na drodze sądowej firmę hostingową do zamknięcia popularnego w Holandii ( i nie tylko ) serwisu torrentowego Everlasting.nu. To zwycięstwo najwyraźniej dodało BREIN skrzydeł - organizacja krótko później złożyła do sądu wnioski o zamknięciu kilkudziesięciu kolejnych hostowanych przez LeaseWeb trackerów. Sąd uznał argumenty BREIN za zasadne i właśnie nakazał firmie hostingowej zamknięcie tych serwisów.

 

Jak podaje serwis AfterDawn.com, wśród nich znalazły się strony popularne nie tylko w Holandii - warto wymienić choćby btjunkie.org, seedpeer.com, torrentleech.org, mybittorrent.com, btmon.com, sumotorrent.com, what.CD, waffles.fm, hdbits.org, bitenova.nl, torrentportal.com oraz monova.org.

 

Przedstawiciele LeaseWeb już zapowiedzieli, że będą odwoływali się od decyzji sądu ( wkrótce złożona ma zostać apelacja ) - ich zdaniem łamie ona prawo do wolności wypowiedzi. Jednak na razie nakaz sądowy nie pozostawia im wyboru - strony zostaną zamknięte ( ich operatorzy otrzymali już listy z informacją o decyzji sądu ).

 

Link

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Takie serwisy są bez sensu :/

 

Rozumiem kupić dedyka raz na jakiś czas zaciągnąć torrenta na serwer a z serwera na dysk. Moim zdaniem nielegalne rzeczy są legalne do pewnego stopnia ;)

 

Jak nie będziesz się chwalił na forum że zaciągasz sobie jakieś gry czy filmy to nikt się nie przyczepi [o ile będą one ściągane i usuwane i nie udostępniane innym]

 

CO do up to wiadomo nie wspominam o serwerowniach które blokują torrenty na wejściu ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Powinni jeszcze przy okazji niszczyć dyski z serwerów i nie zwracać danych :]

 

A w czym oni są gorsi od innych? Jeżeli im niszczyć dyski, to i wszystkim innym klientom, którzy w dodatku płacą dużo mniej za serwer niż wspomniane serwisy.

 

Poza tym zapraszam tutaj:

 

http://di.com.pl/news/18022,0.html

 

 

Piractwo będzie zawsze, działania tych pseudoorganizacji są smieszne. Według mnie ścigani powinni być ludzie ściągający na masową skalę, a także sprzedający pirackie pliki, bo to oni uderzają w przemysł np fonograficzny i nie mają nic wspólnego z testowaniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Holenderska organizacja antypiracka BREIN przekonała sąd do wydania nakazu, obligującego firmę hostingową LeaseWeb do zamknięcia kilkudziesięciu utrzymywanych na jej serwerach serwisów torrentowych ( tzw. trackerów ).

 

Bardzo sluszna decyzja. Zdecydowanie ją pochwalam. Teraz pozostało tylko Leaseweb poddać się nakazowi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Kanadyjska policja ma w sumie racja.. piracta sie nigdy nie zwalczy a zamykanie co rusz kogos/jakiegos serwisu powoduje powstanie na miejsce zamknietego serwisu kolejny 20 podobnych;) Operatorzy takich serwisow torrentowych w najgorszym razie przeniosa sie do Chin/Malezji gdzie RIAA i inne organizacje nie beda mialy wiele do gadania;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A w czym oni są gorsi od innych? Jeżeli im niszczyć dyski, to i wszystkim innym klientom, którzy w dodatku płacą dużo mniej za serwer niż wspomniane serwisy.

 

W tym są gorsi, w czym każdy złodziej jest gorszy od normalnego obywatela. Jeśli pochwalasz kradzieże, to może się z tym publicznie nie afiszuj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja wiem, że to zabrzmi kretyńsko, naiwnie i beznadziejnie, ale... olać ich. Niech każdy w jakimś momencie życia popatrzy wstecz i oceni czy jego życie nie polegało na korzystaniu z cudzych osiągnięć, zamiast na tworzeniu nowych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W tym są gorsi, w czym każdy złodziej jest gorszy od normalnego obywatela. Jeśli pochwalasz kradzieże, to może się z tym publicznie nie afiszuj.

 

Kradzieży nie pochwalam, bo nie cieszyłbym się, gdyby ktoś mi np ukradł rower (realna strata materialna). Zaś ściągnięcie przez kogoś - powiedzmy - programu wartego kilka tys. zł, którego i tak by nie kupił nawet gdyby chcial, bo go nie stać nie jest kradzieżą, taki czyn ma 0 wpływ na zarobki producenta.

 

Kradzieżą lub też stratą dla producenta byłoby włamanie do jakiejś hurtowni, czy też sklepu i zagarnięcie takiego programu. Wówczas bylaby to kradzież, bo to jest realna strata dla producenta.

 

Reasumując: Masz prawo do takiej a nie innej opinii, ale nie myl pojęć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kradzieży nie pochwalam, bo nie cieszyłbym się, gdyby ktoś mi np ukradł rower (realna strata materialna).
A cieszylbys sie gdybys poswiecil kilkanascie miesiecy na stworzenie komercyjnego oprogramowania, ktore potem inni sciagaliby sobie za darmo?

 

Zaś ściągnięcie przez kogoś - powiedzmy - programu wartego kilka tys. zł, którego i tak by nie kupił nawet gdyby chcial, bo go nie stać nie jest kradzieżą, taki czyn ma 0 wpływ na zarobki producenta.
W takim razie jesli ukradne komus Maybach'a bo mnie na niego i tak nie stac, to wszystko bedzie OK, tak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A cieszylbys sie gdybys poswiecil kilkanascie miesiecy na stworzenie komercyjnego oprogramowania, ktore potem inni sciagaliby sobie za darmo?

 

Robilbym wszystko, by utrzymac ceny takiego programu na akceptowalnym poziomie minimalizującym jego nielegalną dystrybucję. Polscy dystrybutorzy gier nie są tacy głupi jak dystrybutorzy filmów, czy muzyki: zamiast płakać jaka to sprzedaż w Polsce niska, bo nikt nie chce kupować FILMU na Dvd za 70zł, to wypuszczają tzw tanie serie gier (głośne, dobre tytuły za grosze, np 19,90zł, czy 29,90zł), czy też co jakiś czas nowe gry-premiery po podobnej cenie (bynajmniej nie jakiś szajs, tylko porządne pozycje). Efekt? Setki tysięcy sprzedanych egzemplarzy i zyski liczone w milionach (Przykład: Cd-Projekt). Piratom piracenie takiej taniochy się nie opłaca, a ludzie chętnie kupują oryginały w takiej cenie. Można? Można. Trzeba tylko chcieć i rozumieć potrzeby rynku.

 

Ostatnio wyszła b.dobra gra "Wiedzmin". Gra jest chyba dostępna na każdym polskim i zagranicznym warezie. Rzec można nawet, że większośc graczy posiada/ła tę grę w pirackiej kopii. Ale czy to przeszkodziło samej grze? Wręcz przeciwnie, wypromowało ją. Gra pobiła rekordy sprzedaży w POLSCE, mimo, że kosztowała więcej niż te 29,90, bowiem coś kolo 70-90zł. Za granicą również jest w Top Najlepiej sprzedawanych tytułów. Tym razem o sukcesie zadecydowało bogate wyposażenie oryginału i jakość samej gry. I znów producent osiągnął sukces. I znów to jest Cd-Projekt...

 

W takim razie jesli ukradne komus Maybach'a bo mnie na niego i tak nie stac, to wszystko bedzie OK, tak?

 

Wyraźnie napisalem ze taki czyn stanowiłby dla drugiej osoby realną utratę finansową, bowiem stracilby coś co MIAŁA i mogła MIEĆ NADAL. W przypadku piractwa firmy nie ponoszą realnych strat finansowych - bo nikt im niczego nie zabiera, tylko po prostu nie kupuje ich oryginalnych produktów, bo ludzi na nie nie stać. Sprawa oryginałów to specyficzne zagadnienie, którego nie można porównywać do samochodów, domów, motocykli, telewizorów itp. Pirat jednak nie przychodzi do takiego Adobe, nie krzyczy Allah akba! i nie zabiera pudełek z softem, ani nie wykrada ich z dysków tejże firmy.

 

Zarzucanie ludziom kradzieży oprogramowania takiego Autodesk, Adobe, Corel itp, którego większość nie kupi z wiadomych przyczyn jest równie rozsądne co zarzucanie rolnikom, że wykorzystują ekologiczne paliwo, albo jakiś olej napędowy zamiast PB98, na którego ich na dłuższą metę np nie stać. W końcu i tak nie jeździliby na Pb98, więc żadna w tym strata dla stacji paliw - taki klient jest obojętny.

 

 

Warezy, torrenty itd to b.dobra i DARMOWA droga promocji oprogramowania, filmów, gier, czy muzyki. Wielu ludzi ściągających daną rzecz z internetu, pózniej kupuje jej oryginalną wersję, organizacje antypirackie walczące z piractwem tak naprawdę strzelają sobie w stopę, co potwierdzają jedynie kolejne badania przeprowadzone na całym świecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wyraźnie napisalem ze taki czyn stanowiłby dla drugiej osoby realną utratę finansową, bowiem stracilby coś co MIAŁA i mogła MIEĆ NADAL.
Fakt, zle sie to okresilem... Pozwol, ze sie poprawie:

W takim razie jesli ukradne Maybach'a z fabryki producenta bo mnie na niego i tak nie stac, to wszystko bedzie OK, tak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Fakt, zle sie to okresilem... Pozwol, ze sie poprawie:

W takim razie jesli ukradne Maybach'a z fabryki producenta bo mnie na niego i tak nie stac, to wszystko bedzie OK, tak?

A co, w fabryce producenta ów Maybach sam się odrodzi po kradzieży? Spodziewałem się po Tobie bardziej inteligentnych analogii. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Fakt, zle sie to okresilem... Pozwol, ze sie poprawie:

W takim razie jesli ukradne Maybach'a z fabryki producenta bo mnie na niego i tak nie stac, to wszystko bedzie OK, tak?

 

To też będzie realna strata finansowa - tym razem dla producenta, bo stracił coś co MIAŁ i MÓGł MIEĆ DALEJ.

 

Jeszcze tak uczepiłeś się tych samochodów, to bardziej trafnym przykładem będzie zarzucanie jakiejś średnio zamożnej rodzinie, że kupiła Skodę Fabię, zamiast Mercedesa. Skoro Mercedesy nie są w zasięgu ręki takiej rodziny, to dlaczego firma ma taką rodzinę klasyfikować jako potencjalny klient? Przecież taka rodzina nie ma żadnego wpływu na zarobki firmy. Trudno ją obwiniać o straty i ilośc sprzedanych egzemplarzy...

 

I dlatego reklamy drogich samochodów nie pojawiają się w Tinach, Kaczorach Donaldach, Faktach itp, tylko w czasopismach dla elity.

 

Oskarżanie takiego POLICJANTA zarabiającego mniej niż 2000zł i mającego na utrzymaniu - powiedzmy dwojkę dzieci i żonę - że nie stać go na oryginalnego Photoshopa (i póki co stać go nie będzie dalej, więc nie jest to potencjalny klient Adobe), więc ściągnął sobie z internetu, żeby coś zrobić na rocznicę ślubu dla swojej żony, jest właśnie równie rozsądne co w przykładzie z Mercedesem.

 

Pragnę jednak zauważyć, że ja podaję przykłady z osobami, które nie są zamożne, których nie stać na określone oprogramowanie np. W przypadku, gdy dana osoba jest zamożniejsza i spokojnie stać ją na - powiedzmy - Photoshopa, to powinna kupić oryginał, jeśli dotychczas korzystała z pirata. Akceptowalne jest również ściąganie piratów, by przetestować dany produkt przed kupnem. Dobrym przykladem są filmy. Często wychodzą wersję tzw kinowe wielu filmów. Oglądając fragment takiej pirackiej wersji można mniej więcej zorientować się jaki poziom prezentuje dany film i zdecydować, czy iśc na niego do kina czy nie.

 

Zdecydowanie nie popieram:

- Ściągania na masową skalę, co nie ma żadnego związku z testowaniem przed kupnem

- Sprzedawania piratów nawet w najmniejszych ilościach

- Ściągania i nagminnego korzystania z programów/filmów/muzyki/gier, na które daną osobę stać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A co, w fabryce producenta ów Maybach sam się odrodzi po kradzieży? Spodziewałem się po Tobie bardziej inteligentnych analogii. :)
To też będzie realna strata finansowa - tym razem dla producenta, bo stracił coś co MIAŁ i MÓGł MIEĆ DALEJ.
Faktycznie jak teraz na to patrze to moze to nie byl najtrafniejszy przyklad... Ale taki przyklad jaka pora :)

 

Jeszcze tak uczepiłeś się tych samochodów, to bardziej trafnym przykładem będzie zarzucanie jakiejś średnio zamożnej rodzinie, że kupiła Skodę Fabię, zamiast Mercedesa. Skoro Mercedesy nie są w zasięgu ręki takiej rodziny, to dlaczego firma ma taką rodzinę klasyfikować jako potencjalny klient? Przecież taka rodzina nie ma żadnego wpływu na zarobki firmy. Trudno ją obwiniać o straty i ilośc sprzedanych egzemplarzy...
Jak mozesz w ogole porownywac zakup konkurencyjnego produktu (co z tego, ze wiele tanszego) z kradzieza/piraceniem? Jezeli jest jakis glebszy sens w Twojej wypowiedzi, to prosze o jakies wytlumaczenie :)

 

Oskarżanie takiego POLICJANTA zarabiającego mniej niż 2000zł i mającego na utrzymaniu - powiedzmy dwojkę dzieci i żonę - że nie stać go na oryginalnego Photoshopa (i póki co stać go nie będzie dalej, więc nie jest to potencjalny klient Adobe), więc ściągnął sobie z internetu, żeby coś zrobić na rocznicę ślubu dla swojej żony, jest właśnie równie rozsądne co w przykładzie z Mercedesem.
Zawsze moze sobie kupic Photoshop Elements za ~300zl albo skorzystac z darmowego oprogramowania. Nie oszukujmy sie, to ze kogos nie stac na legalne oprogramowanie nie uprawnia go do piracenia, tym bardziej jezeli to nie jest to jedyny dostepny na rynku produkt i sa dostepne tansze alternatywy (vide Twoj przyklad z Fabia i Mercedesem).

Nie kazdy musi jezdzic Mercedesem! :)

 

Dobrym przykladem są filmy. Często wychodzą wersję tzw kinowe wielu filmów. Oglądając fragment takiej pirackiej wersji można mniej więcej zorientować się jaki poziom prezentuje dany film i zdecydować, czy iśc na niego do kina czy nie.
Odpowiedz sobie teraz szczerze na to pytanie:

Ile razy po obejrzeniu jakiegos filmu na komputerze poszedles potem na niego do kina? :)

 

Ponadto, z Twoich wypowiedzi wyciagnalem dwa (jak dla mnie absurdalne) wnioski:

- Jezeli producent nie ponosi kosztow zwiazanych z wytworzeniem pojedynczej sztuki, a ponosi jedynie koszt stworzenia (np. filmy, muzyka, oprogramowanie, itp.) to generalnie takie piracenie jest OK, bo producent i tak na tym nie traci.

- "Bogaci" musza zarabiac na zakup legalnych rzeczy, natomiast "biedni" moga sobie piracic bo na legalne ich nie stac.

...prosze popraw mnie jezeli cos przekrecilem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zawsze moze sobie kupic Photoshop Elements za ~300zl albo skorzystac z darmowego oprogramowania. Nie oszukujmy sie, to ze kogos nie stac na legalne oprogramowanie nie uprawnia go do piracenia, tym bardziej jezeli to nie jest to jedyny dostepny na rynku produkt i sa dostepne tansze alternatywy (vide Twoj przyklad z Fabia i Mercedesem).

Nie kazdy musi jezdzic Mercedesem! :)

 

Dlatego też większośc oprogramowania jakiego używam to freeware/GPL, ale są programy, których za jasną cholerę nie można zastapić. Owszem, jest darmowy odpowiednik Photoshopa w postaci Gimpa, ale nie każdy potrafi go obsłużyć (rzekłbym, że niekiedy przytłacza trudem obsługi).

 

 

Odpowiedz sobie teraz szczerze na to pytanie:

Ile razy po obejrzeniu jakiegos filmu na komputerze poszedles potem na niego do kina? :)

 

B.mało ściągam z internetu, wiec i malo oglądam. Staram się chodzić do kina na wszystkie filmy, które przypadły mi do gustu. Nie każdy film to arcydzieło: kilka razy poszedłem na filmy, które okazały się szmirą bez uprzedniego testu "internetową" drogą - pieniądze wyrzucone w błoto. Wielu ludzi preferuje taką metodą testu.

 

Jezeli producent nie ponosi kosztow zwiazanych z wytworzeniem pojedynczej sztuki, a ponosi jedynie koszt stworzenia (np. filmy, muzyka, oprogramowanie, itp.) to generalnie takie piracenie jest OK, bo producent i tak na tym nie traci.

 

Producent nie tworzy takiego Photoshopa dla Mietka z kotłowni (z całym szacunkiem dla ludzi pracujących w kotłowniach), tylko dla konkretnej grupy docelowej, która w większości kupi oryginał. Ponosi więc koszty stworzenia danego programu, dla ludzi, którzy to kupią. A jeśli takiemu Mietkowi przypadnie do gustu Photoshop Elements, bo z ciekawości ściągnął go z torrentów i zechciał kupić oryginał? Wówczas piractwo przyniesie Adobe realny zysk spoza grupy docelowej. Reasumując: Firmy na piractwie jeśli tracą, to b.mało. Przede wszystkim na nim zyskują.

 

"Bogaci" musza zarabiac na zakup legalnych rzeczy, natomiast "biedni" moga sobie piracic bo na legalne ich nie stac.

 

Bogaci kupują Photoshopa generalnie w celach komercyjnych. Uzywanie takiego programu przynosi im zyski. Trudno, żeby na piracie utrzymywali swoją działalnośc gospodarczą. Zaś w przypadku tych mniej zamożnych jeśli już ściągną Photoshopa, to do użytku prywatnego. Może za jakiś czas ta biedniejsza też kupi oryginał? Choćby tego Photoshopa Elements... Nawet przy piraceniu przez biedniejszych utrwala się w głowie marka, co w przypadku posiadania zasobów większej gotówki może zaoocować kupnem oryginału. Należy jednak pamiętać, że ten ew dozwolone użytkowanie piratów, to nie 10, 20 czy 30 piratów w miesiącu... Trzeba też mieć jakiś umiar.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jak dzieci... :)

 

Czytałem kiedyś w internecie wywiad z producentem jakiegoś programu i jego wypowiedź dała mi do myślenia. Koleś stwierdził, że ich (dość drogi - ok 5000zł) soft jest skierowany do firm, które w 99% kupią licencję, a czy ktoś tam skądś tam (np Mietek z Kotłowni) ściągnie ten program z neta to go naprawdę nie obchodzi.

 

Taka jest prawda - naprawdę myślicie, że ktoś, kogo ledwo stać na komputer kupi trzy razy droższego Photoshopa? Bo ja nie :).

 

I żeby nie było - nie popieram piractwa. Po prostu w pewnych przypadkach jest ono tak jak by "usprawiedliwione".

 

PS. Co ma zrobić przeciętny student który ledwo daje radę od pierwszego do pierwszego i ma zrobić pracę w AutoCADzie za kilka tysięcy? No właśnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ponadto, z Twoich wypowiedzi wyciagnalem dwa (jak dla mnie absurdalne) wnioski:

- Jezeli producent nie ponosi kosztow zwiazanych z wytworzeniem pojedynczej sztuki, a ponosi jedynie koszt stworzenia (np. filmy, muzyka, oprogramowanie, itp.) to generalnie takie piracenie jest OK, bo producent i tak na tym nie traci.

- "Bogaci" musza zarabiac na zakup legalnych rzeczy, natomiast "biedni" moga sobie piracic bo na legalne ich nie stac.

...prosze popraw mnie jezeli cos przekrecilem.

Mam wrażenie, że umyka Ci meritum sprawy. Najróżniejsze organizacje walczące z piractwem na siłę porównują zjawisko do kradzieży materialnej, a w rzeczywistości jedno z drugim nie ma wiele wspólnego.

 

- Producent oprogramowania ponosi stratę tylko w przypadku, gdy osoba używające nielegalnej kopii kupiłaby program gdyby użycie tej kopii nie było możliwe. Jeśli tak by się nie stało producent nie ponosi żadnej straty. Dla producenta jest mniej korzystne jeśli ta osoba zamiast nielegalnej kopii jego oprogramowania użyje legalnej kopii oprogramowania innego producenta (tańszej lub darmowej).

 

- Ogólnym celem przy sprzedaży czegokolwiek jest sprzedać to danej osobie po maksymalnej cenie, jaką jest w stanie zapłacić (najcześciej przy zachowaniu warunku, żeby nie ponieść przy tym straty). Dla producenta powiedzmy AutoCAD-a jest korzystne, że np. student użyje nielegalnej kopii do nauki czy zabawy, bo ją pozna i być może w przyszłości kupi (darmowa promocja).

 

Cały problem polega na braku możliwosci zdefiniowania powyższego w przepisach bo każdy może powiedziec, że "by nie kupił". Niemniej potępiając kogoś za posiadanie nielegalnej kopii nalezy mieć to na uwadze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak dzieci... :)

 

Czytałem kiedyś w internecie wywiad z producentem jakiegoś programu i jego wypowiedź dała mi do myślenia. Koleś stwierdził, że ich (dość drogi - ok 5000zł) soft jest skierowany do firm, które w 99% kupią licencję, a czy ktoś tam skądś tam (np Mietek z Kotłowni) ściągnie ten program z neta to go naprawdę nie obchodzi.

 

Taka jest prawda - naprawdę myślicie, że ktoś, kogo ledwo stać na komputer kupi trzy razy droższego Photoshopa? Bo ja nie :).

 

I żeby nie było - nie popieram piractwa. Po prostu w pewnych przypadkach jest ono tak jak by "usprawiedliwione".

 

PS. Co ma zrobić przeciętny student który ledwo daje radę od pierwszego do pierwszego i ma zrobić pracę w AutoCADzie za kilka tysięcy? No właśnie...

 

Wypadało by jeszcze odróżnić kwestię kopiowania oprogramowania dla firm oraz zwykłych śmiertelników. Naturalne jest iż firma powinna kupić legalne oprogramowanie (i to nie podlega dyskusji), a nie w przypadku zwykłego kowalskiego który chce się pobawić.

Ile to się mówi w mediach, iż jakiś tam pirat wykonał xxx kopii danego programu - dla organów ścigania każda kopia warta jest tyle co oryginał - że w ogóle okradł firmę na XXXX mln EURO, lecz ile w rzeczywistości dana firma by zarobiła na sprzedaży oprogramowania w standardowej cenie jeżeli każdy kto nabył kopię miałby ją kupić legalnie?

 

PS. aby nie było... oczywiście nie jestem za kopiowaniem czy po prostu piractwem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

TheBlood, maniack, PIKeR, T, Adrian: Tak, zgadza sie. Wszyscy macie racje. Realne starty wynikajace z 'piracenia' nijak sie maja do zyskow firmy gdyby wszyscy 'piraci' zakupili oryginaly. Co wiecej, czesto lepiej ponosic 'straty' niz pozwalac konkurencji na zyski finansowe / popularnosciowe.

 

Mam jednak wrazenie, ze wszyscy doszukujecie sie w moich wypowiedziach czegos, czego tam nie ma ;) Nigdzie nie pisalem o stratach jakie ponosi producent. Ja na to wszystko patrze raczej z moralnego punktu widzenia... I tlumaczenie, ze mnie na to nie stac czy nawet producent nie ponosi przez to zadnych realnych strat finansowych nie jest tak na prawde zadnym usprawiedliwieniem.

 

Producent nie tworzy takiego Photoshopa dla Mietka z kotłowni (z całym szacunkiem dla ludzi pracujących w kotłowniach), tylko dla konkretnej grupy docelowej, która w większości kupi oryginał. Ponosi więc koszty stworzenia danego programu, dla ludzi, którzy to kupią. A jeśli takiemu Mietkowi przypadnie do gustu Photoshop Elements, bo z ciekawości ściągnął go z torrentów i zechciał kupić oryginał? Wówczas piractwo przyniesie Adobe realny zysk spoza grupy docelowej. Reasumując: Firmy na piractwie jeśli tracą, to b.mało. Przede wszystkim na nim zyskują.
Smiem twierdzic, ze grupa docelowa, dla ktorej przeznaczony jest PSP jest inna od grupy docelowej, dla ktore przeznaczony jest PSP Elements, wiec takie 'piracenie' nie przyniesie realnego zysku z poza grupy docelowej :D

 

Swoja droga, bardzo ciekawa polityke prowadzi firma Microsoft ze swoim programem MSDNAA (wszystkie produkty oprocz Office i gier dostepne za darmo dla studentow, przy czym tylko do uzytku niekomercyjnego) i seria Express (okrojone wersje platnych produktow dostepne za darmo, takze do zastosowan komercyjnych).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Swoimi postami chciałem podkreślić fakt, że nie każda osoba ściągająca takie a nie inne pliki z internetu jest od razu bandytą, złodziejem, ścierwem itp. Wielu ludzi traktuje nielegalne źródła jak torrent jako po prostu możliwośc testu danego produktu przed kupnem. Są również tacy, których rzeczywiście na coś nie stać, a muszą z tego korzystać. Nie można ich stawiać na równi z piratami sprzedającymi nielegalne oprogramowanie (a więc zarabiającymi na tym), czy ludźmi ściągającymi na potęgę (co nie ma nic wspoolnego z testowaniem, czy nawet normalnym użytkowaniem w przypadku braku funduszy).

 

Nie każdy Murzyn jest mordercą/złodziejem/Hiphopowcem, tak nie każdy Polak alkoholikiem. Nie można każdego zjawiska uogólniać i sprowadzać do jednego okreslenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Swoja droga, bardzo ciekawa polityke prowadzi firma Microsoft ze swoim programem MSDNAA (wszystkie produkty oprocz Office i gier dostepne za darmo dla studentow, przy czym tylko do uzytku niekomercyjnego) i seria Express (okrojone wersje platnych produktow dostepne za darmo, takze do zastosowan komercyjnych).

 

MSDN Academic Alliance jest dość ciekawym 'projektem' tylko żeby dostać te produkty, programy trzeba spełnić jakieś warunki na uczelni (mam to u siebie, ale nie korzystam :D) z tego co pamiętam to jeden chyba z najgłupszych warunków typu: Profesor musi wypisać jakieś śmieszne zaświadczenie, że potrzebujesz ten program, który jest niezbędny do dalszej naszej nauki na studiach. No i wtedy zanosimy te owe zaświadczenie i w dziekanacie dopiero ci to udostępniają, jak wyrażą zgodę ;)

Nie wiem jak to jest dokładnie kiedyś tylko czytałem na początku regulamin na szybko i był tego typu zapis :)

 

 

 

Produkty i usługi dostępne w programie MSDNAA:

  1. Windows XP, Windows 2000 oraz inne systemy operacyjne,
  2.
  Visual Studio .NET Professional,
  3.
  Serwery .NET Enterprise: serwery Windows, SQL, Exchange, Commerce, Biz Talk, Host Integration, Systems Management, Sharepoint Portal oraz inne,
  4.
  Microsoft Project Professional,
  5.
  Microsoft Visio Professional,
  6.
  Bibliotekę MSDN (aktualizowaną kwartalnie), dokumentacje, publikacje techniczne oraz przykłady kodu,
  7.
  Software Development Kits (SDK), najnowsze oraz testowe wersje oprogramowania, aktualizacje,
  8. Grupy dyskusyjne dla uczestników programu.

  Pełna lista oprogramowania dostępna jest pod adresem: http://msdn.microsoft.com/subscriptions/index/packinglist.aspx.

 

 

 

Jest u nas jeszcze taki projekt:

 

Program Akademia Sybase zakłada prowadzenie warsztatów dla kadry naukowej, prelekcje wykładowców Sybase, udostępnianie materiałów i dokumentacji, a także przyznawanie certyfikatów Sybase dla najzdolniejszych studentów.

 

 

ssry za odbiegnięcie od tematu :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się


×