Skocz do zawartości
Gość

Panowie, zmieniajcie fach : )

Polecane posty

Gość RuFiK

Ja uważam aby być cenioną osobą w Państwowej firmie (załóżmy rynek IT) plus zarobki przeważające kilku krotnie średnią krajową, takimi determinantami mogą być:

 

- wykształcenie (lic/inż z dyplomem)

- wykształcenie (magisterka)

- trochę chęci

- szkolenia

- doświadczenie zawodowe (tutaj ciężko o coś konkretnego jeżeli ktoś jest bardzo młody) tutaj lepszym słowem by było innowacyjne podejście

 

Reasumując, aby godnie żyć trzeba poświecić dla ogółu, bowiem jest bardzo dużo osób które nie pracują w zawodzie,

a sami nie wiedzą jakie niezbędne środki podjąć aby to zmienić :)

 

To jest takie moje skromne zdanie :)

 

pzdr.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- wykształcenie (lic/inż z dyplomem) - szczególnie jak się ma mgr z turystyki :) (licencjat to nie jakiś super szał wykształceniowy)

- wykształcenie (magisterka) - j.w.

- trochę chęci - chęci nic nie dadzą bez możliwości rozwoju

- szkolenia - mam 3 teczki certyfikatów (nie związanych z IT) - niezbyt wpływa to na wynagrodzenie, ale na zakres obowiązków jak najbardziej

- doświadczenie zawodowe (tutaj ciężko o coś konkretnego jeżeli ktoś jest bardzo młody) tutaj lepszym słowem by było innowacyjne podejście - racja, ale po części - jak masz kumatego pracodawcę to doświadczenie niekoniecznie musi brać górę

 

Moim zdaniem najbardziej liczy się układ Ty - pracodawca czy przełożeni w moim wypadku, muszą mieć świadomość, że nie będziesz pracować za 2000 brutto i tyle, ale musisz mieć argumenty merytoryczne i udowodnić że jesteś "przystosowany" do tego aby dostać kilka razy więcej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie nauczyciele to najwięksi krzykacze w Polsce obecnie. Gnoje mają płatne wakacje, ferie, święta itd. Co chwila podwyżki (wiem, bo znajoma się nabija że ciągle jej za nic dodają coś do pensji). Do tego jakieś imprezy typu dzień nauczyciela, zakończenie roku w Hotelach 4-ro gwiazdkowych nad morzem i 13 pensja. A i tak wiecznie narzekają.

 

IMHO temat jest do zamknięcia, a autorowi należy się poważny WARN za sianie agresji. Chociaż mam wyższe wykształcenie, to nie umywam rąk od ciężkiej pracy i po przeczytaniu tych paru postów autora mam ochotę pokazać mu, że ma rację co do tego, że robol to prymitywne stworzenie. No ale sprawiedliwość ktoś pewnie "weźmie w swoje ręce" (dosłownie :]) prędzej czy później.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

A hotele 4 gwiazdkowe, jakieś dodatki do pensji? Mają podwyżki 1%

Po ostatniej reformie edukacji mają jeszcze bardzo głupie zasady pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

No ale nie zauważyliście, że ci ludzie, którzy najbardziej krzyczą, zarabiają najlepiej?

 

Nauczyciele - już pisałem.

Lekarze - narzekają, a biorą etaty za "25h / dobę" pracy w przychodniach, mimo że w tym czasie siedzą w szpitalach i prywatnych gabinetach. W końcu przyjdzie bat w postaci kas fiskalnych :]

Stoczniowcy - ci, którzy organizują marsze to kompletne nieroby, związkowcy, którzy przez lata brali grube pieniądze za nic. Na koniec wzięli po 60 000 odprawy...

 

I tak pewnie jeszcze można wymieniać...

 

Temat rzeka. Ja osobiście nic nie mam do tego, że ktoś zarabia 100x więcej ode mnie, choć pracuje np. mniej lub ma gorsze wykształcenie. Gorzej jeśli oni zaczynają pyskować, terroryzować, grozić, robić strajki itd. pokazując całemu światu, jacy to oni są biedni. Wtedy szlag mnie już trafia i emocje wygrywają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość RuFiK

Ciezko jest aby nauczyciel dostal caly etat (40h) w jednym miejscu, przynajmniej tak jest u mnie w miescie.

Przewaznie jest tak iz nauczyciele dostaja 20 - 25h, a reszte godzin zaltawiaja sobie np w prywatnych szkolach.

 

Wiec moim zdaniem to nie jest tak kolorowo :]

pzdr

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ciezko jest aby nauczyciel dostal caly etat (40h) w jednym miejscu, przynajmniej tak jest u mnie w miescie.

Przewaznie jest tak iz nauczyciele dostaja 20 - 25h, a reszte godzin zaltawiaja sobie np w prywatnych szkolach.

 

Wiec moim zdaniem to nie jest tak kolorowo :]

pzdr

 

To jest wg Ciebie niekolorowo? 25h w budżetówce i resztę w prywatnej szkole? Gratuluję, widać że nie wiesz jak to jest skończyć studia (polibudę), wysłać CV do 50 różnych firm i nie dostać nawet odpowiedzi, że "dziękujemy". Żeby było jasne - nie użalam się nad swoim losem, tylko chcę pokazać że warto docenić pewne sytuacje życiowe.

 

Być może, a nawet na pewno jest to uzależnione od miejscowości. Pewno na wsiach jest jeszcze gorzej, ale np. u mnie w Szczecinie, mówię - nauczyciele sami się śmieją (oczywiście między sobą), że mają za dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nauczyciele źle nie mają, a to dodatek stażowy, a to wiejski ( na wsi) , motywacyjny, wypoczynkowy ( w wakacje), jeszcze dodatkowe premie za wysługe lat............. Więc nie wiem o co tyle krzyku.

 

Ich wynagrodzenia :

 

http://www.abc.com.pl/serwis/du/2009/0422.htm

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość RuFiK

miasto pow. 50.000

 

ps. jak by mieli tak dobrze, to by nauczyciele nie strajkowali :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No ale nie zauważyliście, że ci ludzie, którzy najbardziej krzyczą, zarabiają najlepiej?

 

Nauczyciele - już pisałem.

Lekarze - narzekają, a biorą etaty za "25h / dobę" pracy w przychodniach, mimo że w tym czasie siedzą w szpitalach i prywatnych gabinetach. W końcu przyjdzie bat w postaci kas fiskalnych :]

Stoczniowcy - ci, którzy organizują marsze to kompletne nieroby, związkowcy, którzy przez lata brali grube pieniądze za nic. Na koniec wzięli po 60 000 odprawy...

 

I tak pewnie jeszcze można wymieniać...

 

Temat rzeka. Ja osobiście nic nie mam do tego, że ktoś zarabia 100x więcej ode mnie, choć pracuje np. mniej lub ma gorsze wykształcenie. Gorzej jeśli oni zaczynają pyskować, terroryzować, grozić, robić strajki itd. pokazując całemu światu, jacy to oni są biedni. Wtedy szlag mnie już trafia i emocje wygrywają.

 

Popełniasz ten sam błąd co Sponsi. Przeczytałeś/usłyszałeś, że ktoś robił jakiś przekręt, pracował w wielu miejscach na raz i od razu stosujesz to do całej grupy zawodowej.

Pierwszy raz słyszę, aby nauczyciel mówił, że ma zbyt dobrze, ale z żadnym ze szczecina jeszcze nie rozmawiałem :). Jak dorabia w prywatnych to się nie dziwię.

 

Temat rzeka, zdania pewnie nie zmienicie i tylko co post będzie się pojawiało inne zdanie, ale jeśli rzeczywistość była by taka jak ją opisujesz, to nie musiałbym wynajmować mieszkania i jeździć wszędzie pociągami, bo mógłbym sobie pozwolić na zakup mieszkania i auta. W każdej gazecie podają inne płace, a to czy będziesz znał dobrą zależy tylko od tego, której gazecie zaufasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jak już pisałem w swoim wcześniejszym poście - w naszym kraju nie ma przymusu pracy na konkretnym stanowisku czy w konkretnej branży. Szlag mnie trafia właśnie najbardziej w momencie, kiedy ktoś protestuje "w obronie swojego stanowiska pracy" czy też "walczy o wyższe zarobki". Ludzie, nauczcie się nieco mobilności. Jeśli na obecnym stanowisku zarabiacie zbyt mało jak na swoje potrzeby/wymagania/wyobrażenia, to zamiast mieć pretensje do całego świata i wszystkich świętych, może po prostu ruszcie zadki i się przekwalifikujcie? Ci, którzy (tak jak Sponsi) wiecznie narzekają jak to w tym kraju jest źle to są najczęściej osoby, które są totalnie nieprzystosowane do wolnego rynku, uważają, że bez względu na to w jakiej branży czy na jakim stanowisku pracują, należy im się WIĘCEJ. I najczęściej nie biorą w ogóle pod uwagę podjęcia działań ze swojej strony, to inni mają im zapewnić wyższą płacę, utrzymanie nierentownych zakładów pracy itd. itp. A z jakiej to niby racji? Inną sprawą jest porównywanie Polski z krajami tzw. "Zachodu". Wiem jak tam jest, mam od wielu lat kontakty w krajach zachodniej Europy, siedziałem trochę w Anglii, więc śmieszy mnie gadanie w stylu "w Polsce to wszystko jest do dupy, a na Zachodzie to jest Eldorado". Tam też jest bezrobocie, tam też nauczyciele zarabiają mało, różnica jest taka, że tamtejsze społeczeństwa w większości nie były przyzwyczajone do utrzymywania za wszelką cenę stanowisk pracy, ludziom tam jest nieco łatwiej się przekwalifikować, bo mają mniej blokad psychicznych, nie boją się tak jak większość Polaków. Ale może i u nas kiedyś nadejdzie czas, kiedy statystyczny Kowalski nie będzie robił wszystkiego, byle się utrzymać na stanowisku, którego nienawidzi i na którym zarabia psie pieniądze, byle tylko mieć tę odrobinę złudnej "stabilności" - czyli "jest do dupy, ale jeszcze wytrzymam, byle do emerytury".

 

Życzę Ci, Sponsi, żebyś miał w końcu możliwość wyjazdu na swój upragniony Zachód, żebyś znalazł tam dobrze płatną pracę, w której będziesz się spełniał i która będzie Ci przynosić radość każdego dnia. Wielu tak ma, pojechali, zostali, są szczęśliwi. Mam tylko nadzieję, że nie dołączysz do grupy ludzi, którzy po wyjeździe na Zachód zostali zdegradowani społecznie i imają się najgorszych prac dorywczych, żeby przeżyć (a jest to niestety niemała grupa emigrantów, w tym również ludzie po studiach)...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pierwszy raz słyszę, aby nauczyciel mówił, że ma zbyt dobrze

 

Czytaj ze zrozumieniem. Chodzi o rozmowy między sobą.

Konia z rzędem górnikowi, stoczniowcowi, nauczycielowi, czy lekarzowi, który publicznie powie, że dobrze zarabia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

is_wm: o stoczniowcach to moglibyśmy sobie osobny temat założyć (mieszkam niedaleko Szcz, bywam tam regularnie, prawdopodobnie od przyszłego roku zamieszkam na stałe). Ostatnio musiałem pół miasta dookoła objeżdżać, bo znów stoczniowcy zadymę robili. Kolejny dowód na to, że Polak prędzej będzie narzekał albo rzucał petardami w policjantów, niż ruszy się i poszuka sobie nowego zawodu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o rozmowy między sobą, to albo jesteś nauczycielem, albo już znalazłeś takiego :) W końcu ktoś o tym Ci powiedział.

 

Tak jak wspomniałem wcześniej, temat jest naprawdę ciężki, bo co osoba to inne zdanie i inne wyobrażenie dobrej wypłaty, a co gazeta to inne dane.

 

Ktoś porównywał do "Zachodu" - jeśli chodzi o pracę to nie jest u nas źle, ale popatrzcie na płace minimalne i pomyślcie jak u nas ktoś ma się za to utrzymać. Albo średnie emerytury. Naprawdę nieźle u nas z tym pokręcili. Mam nadzieję, że bynajmniej z emeryturami się poprawi do czasu kiedy będę zdany na utrzymanie się z niej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeśli chodzi o rozmowy między sobą, to albo jesteś nauczycielem, albo już znalazłeś takiego :) W końcu ktoś o tym Ci powiedział.

Nie wypowiadałbym się w takim tonie, gdybym nie miał źródła z pierwszej ręki.

To są zdania 3 różnych nauczycieli (żeby było śmieszniej - każdy uczy na innym poziomie: podstawówka, liceum, uczelnia), bliższych lub dalszych znajomych.

 

Choć żeby być szczerym, kiedyś zleciłem badanie gruntu mojemu wykładowcy z Politechniki. Była to sytuacja trochę głupia, że student płaci nauczycielowi no i chyba, żeby się wytłumaczyć, ów wykładowca - doktor - "pochwalił się", że po 20 latach pracy z tym tytułem ma ledwo 3,5 tysiaka na rękę. Zgadzam się, że gdyby z tą wiedzą i tytułem pracował w firmie prywatnej, miałby pewnie 2 razy więcej, ale czy te 3,5k to znowu takie małe pieniądze? Ja na tę chwilę zadowoliłbym się połową tego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość RuFiK

is_wm, ja teraz moge ci powiedziec ile zarabia pracownik z tytulem dr na uczelni

 

~ 5.000 netto

 

Osobiscie znam doktorka, ktory wyciaga 8.000 netto

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nrm

Czy nauczyciele przechodzą jakieś testy psychologiczne? Czy Sponsi je przeszedł? Pal licho WHT, wyobraźcie sobie, że ktoś taki uczy wasze dzieci :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czy nauczyciele przechodzą jakieś testy psychologiczne? Czy Sponsi je przeszedł? Pal licho WHT, wyobraźcie sobie, że ktoś taki uczy wasze dzieci :)

 

Kiedyś była dyskusja, czy homoseksualista może być nauczycielem.

 

... to ja wolę geja :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Poczytajcie sobie jak przed wojną wyglądała sytuacja zawodowa. Nauczyciel to był ktoś. Ówczesna matura to obecna magisterka. Niestety, jak uczą, jak leczą, tak powinni zarabiać. 99% nauczycieli i lekarzy to partacze, taka jest prawda. Różnica polega na tym, że nauczycielem może zostać każdy, lekarz jednak jakieś predyspozycje musi mieć (w najgorszym wypadku rodzinne :) ).

Jak komuś się nie podoba praca w budżetówce to niech zmienia zawód a nie jęczy, że mało płacą. Ja mogę opisać własną osobę. Mieszkam w niewielkiej miejscowości, moi rodzice sporo znaczą w niej. Gadali mi przez całe życie, załap się do budżetówki, na nauczyciela czy do gminy i będziesz miał spokój. Pracę załatwiliby jak to się zresztą robi na prowincji. Wiecie co odpowiadałem? Zawsze mówiłem, że nie będę pracował w budżetówce żeby nie być dziadem przez całe życie. Dlaczego? Łapiesz się do takiej pracy, zazwyczaj jest lekka, określona liczba godzin i przeciętne pieniądze. Czujesz bezpieczeństwo i masz po pewnym czasie wszystko w d... Bierzesz te 1,5-2 tysiące na miesiąc, na żarcie starczy, utrzymanie też. Chcesz kupić telewizor bierzesz kredyt (masz stałą, pewna pracę to ci dadzą bez problemu). Chcesz samochód czy mieszkanie, to samo. Spłacasz całe życie. Jednak po kilku latach przestajesz mieć szersze perspektywy, nic ci się nie chce. Jesteś przysłowiowym dziadem. Osoba pracująca w prywatnej firmie czy na własny rachunek żyje w ciągłym napięciu. Jednocześnie, często podejmuje ryzyko, ryzyko to szansa na sukces. Może będę żył na tym samym poziomie jak ten nauczyciel-dziad, ale przynajmniej przez całe życie walczę o więcej. Nie grozi mi, że zastygnę w dziadostwie i jedyną moją aktywnością będzie strajk i narzekania.

Wydaje się, że właśnie w ten sposób myśli większość osób na tym forum, czy nawet innych podobnych do tego (wolne zawody itp). Wolę zarobić mniej a pracować wtedy kiedy chcę i tyle ile chcę. Pełny luz.

Nauczyciele czy lekarze kreują się na elitę którą od wojny już nie są. Nasza elitę wybili Niemcy, Rosjanie i kierowani przez pewną nację komuniści. Według mojego uznania nie zasługują na więcej niż mają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bartosz Gadzimski

Chyba nie ma co się obrażać jeden drugiego. Ja rozumiem Sponsiego, teoretycznie po to się uczymy w liceum + studia aby mieć dobrze płatną pracę. Niestety w Polsce często tak nie jest.

 

Tylko nie wyciągajmy doświadczenia pracowników fizycznych. Jeśli taki poszedł do zawodówki czy nawet do technikum to jest przynajmniej 5 lat do przodu.

 

Tylko proszę nie mówcie mi o fachu strasznym w budowlance. Kto sam robił wie, że to nie jest aż tak skomplikowane, raczej wymaga cierpliwości i doświadczenia, nie wiedzy tajemnej. Mam na myśli tynki, malowanie, hydraulików w mieszkaniu itp.

 

Ukończenie kursów hydraulicznych czy elektrycznych to pikuś przy ilości nauki na studiach i czasu poświęconego. Sam bez kursów zrobię 85% tego co hydraulik czy malarz.

 

Nie mówię o inżynierach, którzy projektują czy nadzorują budowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chyba nie ma co się obrażać jeden drugiego. Ja rozumiem Sponsiego, teoretycznie po to się uczymy w liceum + studia aby mieć dobrze płatną pracę. Niestety w Polsce często tak nie jest.

 

Tylko nie wyciągajmy doświadczenia pracowników fizycznych. Jeśli taki poszedł do zawodówki czy nawet do technikum to jest przynajmniej 5 lat do przodu.

 

Tylko proszę nie mówcie mi o fachu strasznym w budowlance. Kto sam robił wie, że to nie jest aż tak skomplikowane, raczej wymaga cierpliwości i doświadczenia, nie wiedzy tajemnej. Mam na myśli tynki, malowanie, hydraulików w mieszkaniu itp.

 

Ukończenie kursów hydraulicznych czy elektrycznych to pikuś przy ilości nauki na studiach i czasu poświęconego. Sam bez kursów zrobię 85% tego co hydraulik czy malarz.

 

Nie mówię o inżynierach, którzy projektują czy nadzorują budowy.

 

Zrobisz to samo ale w jakim czasie, przy jakiej wydajności? Właśnie na tym polega różnica pomiędzy Europą a Stanami. Tam do każdej, nawet najprostszej pracy bierze się fachowca. U nas większość rzeczy robi się samemu. Ciągniesz malowanie czy tynkowanie dwa razy dłużej ale cieszysz się, że zaoszczędziłeś. Problem w tym, że w ten sposób dołujemy własną gospodarkę, nie dasz zarobić sąsiadowi on nie da zarobić tobie.

Pisanie o łatwości nauki pracy hydraulika czy tynkarza to mit. Dla siebie robisz długo, osoba utrzymująca się z tego musi wykonać to samo z odpowiednią wydajnością. Nie liczysz ile uszczelek czy materiału popsujesz.

Nauka na studiach, hmm. Oczywiście, zdarzają się osoby które zakuwają, osobiście nazywam je dość obraźliwie. Dla mnie przypominają romantyków, którzy liczą, że wkuwając kolejne regułki będą więcej warci. Spójrzcie na system kształcenia w Stanach. przeciętny Amerykanin ma problem z umieszczeniem poszczególnych krajów na mapie świata, za to w ciągu swojego życia zakłada kilka firm. Nam nie potrzeba wykształciuchów z dyplomkami, którzy nic nie potrafią, tylko praktyków którzy będą płacić podatki. Takimi są wszelkiego rodzaju budowlańcy czy przedstawiciele usług.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bartosz Gadzimski
Zrobisz to samo ale w jakim czasie, przy jakiej wydajności? Właśnie na tym polega różnica pomiędzy Europą a Stanami. Tam do każdej, nawet najprostszej pracy bierze się fachowca. U nas większość rzeczy robi się samemu. Ciągniesz malowanie czy tynkowanie dwa razy dłużej ale cieszysz się, że zaoszczędziłeś. Problem w tym, że w ten sposób dołujemy własną gospodarkę, nie dasz zarobić sąsiadowi on nie da zarobić tobie.

Pisanie o łatwości nauki pracy hydraulika czy tynkarza to mit. Dla siebie robisz długo, osoba utrzymująca się z tego musi wykonać to samo z odpowiednią wydajnością. Nie liczysz ile uszczelek czy materiału popsujesz.

Nauka na studiach, hmm. Oczywiście, zdarzają się osoby które zakuwają, osobiście nazywam je dość obraźliwie. Dla mnie przypominają romantyków, którzy liczą, że wkuwając kolejne regułki będą więcej warci. Spójrzcie na system kształcenia w Stanach. przeciętny Amerykanin ma problem z umieszczeniem poszczególnych krajów na mapie świata, za to w ciągu swojego życia zakłada kilka firm. Nam nie potrzeba wykształciuchów z dyplomkami, którzy nic nie potrafią, tylko praktyków którzy będą płacić podatki. Takimi są wszelkiego rodzaju budowlańcy czy przedstawiciele usług.

Chodzi mi o coś innego. Nie, że ja sobie sam zrobię zamiast hydraulika tylko jakbym chciał zostać hydraulikiem to gwarantuję, że za miesiąc już będę podłączał pralki i krany u ludzi, a za 3 miesiące wymieniał piece gazowe (czy ile tam potrzeba na formalne uprawnienia). Po prostu jest to dosyć łatwe w porównaniu do wiedzy jaką przez 5 lat studiów wyniosłem.

 

To samo tyczy się elektryków, ludzie przecież w stopniu podstawowym to jest proste jak budowa cepa. Większość wiedzy miałem na fizyce w podstawówce.

 

Jeśli z zaparciem ludzi do nauki na studiach (o takich mówię) robiliby w "budowlance" to byli 20 razy lepsi od większości "specjalistów".

 

Oczywiście nie zrozumcie mnie źle, ale mam styczność z robotnikami, rodzice mają firmę produkcyjną, ledwo zakończyłem remont mieszkania (zatrudniając tylko fachowców, po których nie trzeba poprawiać) i do wiedzy osoby po studiach to się ni jak ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Tylko przeciętna wiedza studenta wyniesiona ze studiów do niczego nie jest przydatna. Oczywiście, mogą być wyjątki, ale jest to znikomy odsetek. Wszelkiego rodzaju kierunki typu marketingów, socjologii, historii, polonistyki, językowe, turystyczne itp. itd. to pic na wodę. Tego samego, a nawet o wiele więcej, nauczysz się sam, korzystając z dzisiejszych możliwości. Jednak większości chodzi o ten papierek, który, według nich, czyni ich lepszymi od tych przysłowiowych roboli. Nauka dla samej nauki. Wychodzi po 5-7 latach taki studencina który o życiu wie niewiele (jeśli musiał sam robić na studia, ma biedną rodzinę to przynajmniej nauczył się oszczędzania, hehe) i oczekuje, że będzie zarabiać grube tysiące. Nie oszukujmy się. Praca umysłowa ma się nijak do fizycznej. Umysłową wystarczy sobie dobrze zorganizować, masz czas odpocząć, wszystko zależy od priorytetów jakie sobie postawiłeś (chcesz się szybko dorobić-pracujesz więcej). Przy fizycznej jesteś skazany na zap.... czy ci się to podoba czy nie.

Gwarantuję, że nikt w ciągu roku nie nauczy się fachu typu hudraulik itp. Proponuje spróbować wymienić hydraulikę w łazience. Mój ojciec kiedyś tego próbował, blok w którym mieszkaliśmy przez dwa dni nie miał wody po jego rękodziele. :) To jest tak samo jak z informatyką. Postawić stronkę na wordpress'ie nauczy się każdy głupi, jednak aby zedytować skórkę większość ma problemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się


×